Ku naddunajskiej przygodzie. Praga. Początek

I stało się! Nadszedł w końcu tak długo oczekiwany czas urlopu. Wakacji, których nie można wszak spędzić inaczej, niż na dwóch kółkach.
Kilkumiesięczne oczekiwanie na datę, w której będziemy mogli ruszyć na szlak Green Velo (o ścisłym planowaniu nie było tu mowy),  przeobraziło się w trymiga w zupełnie inną bajkę. Polska wschodnia została na marginesie i to nie tylko tym geograficznym. Czytaj dalej Ku naddunajskiej przygodzie. Praga. Początek

Berlin. Du bist wunderbar

Kiedy niemiecki porządek przysłoniony został nieco duchem gościnności, dalsza droga wzywała do jazdy. Berlin czekał. I choć stolica Niemiec była na wyciągnięcie ręki to okazało się, że ręka ta jest dość długa. Choć na przedmieściach Berlina znaleźliśmy się całkiem szybko, to największe miasto naszych zachodnich sąsiadów wodziło nas po labiryncie swoich ulic, przecznic, placów i parków wyciskając z nas i naszych jednośladów ok. 120 km. Czytaj dalej Berlin. Du bist wunderbar

Ordnung muss sein. Niemiecki porządek i (nie)gościnność

Był rok 2013 kiedy w moje ręce trafił nowiusieńki, pachnący fabryką rower! Broniłam się przed tym zacnym gestem obdarowania mnie funkiel nówka jednośladem. Nie miałam bowiem nic za złe mojemu „góralowi” z lat 90-tych.  Gdy każda wycieczka zaczęła rodzić kolejną, kilkanaście kilometrów zastępowało kilkadziesiąt, aż w końcu jeden rowerowy dzień przeobraził się w pierwszy rowerowy weekend przestałam protestować. Kiedy już przełamałam pierwsze lody, a mój nowy jednoślad został dotarty na okolicznych szlakach, przyszedł czas ruszyć za miedzę. Nach Berlin, drodzy Państwo! Jedziemy na Berlin! Czytaj dalej Ordnung muss sein. Niemiecki porządek i (nie)gościnność

Tropem Nidy. Odroczony odjazd

Zaczyna się niemal od katastrofy, jaką jest spóźnienie się na pociąg… Mawiają jednak, co się odwlecze to nie uciecze…

7.28. Odjazd pociągu z ostrowieckiej stacji PKP do położonych o 60 km dalej Kielc. Wychodzę z domu nieco za późno, a każde mijane skrzyżowanie funduje mi czerwone światło. 5 sygnalizatorów świetlnych i 5x czerwone światło! Lepiej być nie może. To znaczy może, bo w perspektywie są jeszcze rogatki na przejeździe kolejowym, które już oczyma wyobraźnia widzę zamknięte. Na szczęście świat rzeczywisty nie jest aż tak niełaskawy. Zanim jednak pokonam ostatnie światła i szlaban, spoglądam nerwowo na zegarek. Jest już 7.20. a ja jestem w czarnej d… Czytaj dalej Tropem Nidy. Odroczony odjazd

Dolina Baryczy

Nastąpiła jakaś stagnacja. Karta kalendarza wskazywała nadciągający koniec czerwca. Gdyby pierwotne wakacyjne plany wypaliły, bylibyśmy w połowie naszej urlopowej wyprawy. Okoliczności różne sprawiły, że byliśmy nadal w domu. I co prawda z przeorganizowanym już pomysłem na termin i cel wakacyjnych wojaży ale ciągle z zerowym dorobkiem letnich wyjazdów weekendowych (nie licząc majówki No.1 i każdego z 3 dni majówki No.2 Warszawa, j. Zegrzyńskie, Kampinos). Czytaj dalej Dolina Baryczy

OstrowerFest. Z miłości do roweru.

Kiedy spotykasz na swojej drodze ludzi z pasją podobną do Twojej, nagle wszystko się zatrzymuje. Czas i przestrzeń przestają istnieć, a pozostaje tylko to co między Wami. I nawet jeśli ów ludzie byli Ci dotąd zupełnie obcy wspólna pasja sprawia, że nie ma między Wami żadnych granic. Jedno spotkanie, jedna rozmowa i płyniesz niesiony na fali wspólnych zainteresowań. Jesteś narratorem i jesteś słuchaczem. Mówisz i czekasz, co do powiedzenia mają inni. Bo Oni są tacy jak Ty. Bo patrząc na nich widzisz swoje odbicie. Czasami Ty jesteś dla kogoś lustrem. A niekiedy czujesz się nawet mentorem.

Czytaj dalej OstrowerFest. Z miłości do roweru.

Ślady żelaznych fabryk na rzece Kamiennej. Brody i Nietulisko Fabryczne

Słońce początku lata nie daje siedzieć próżno w domu. I nawet gdy nie ma większego planu, gdy nie ma w perspektywie weekendowego wypadu, gdy nowy tydzień zbliża się wielkimi krokami, warto zebrać swój zad na rower. Bo bliska nam okolica wcale nie jest tak oczywista. A z niedzielnej przejażdżki można czerpać nie tylko radochę ale i nową naukę. Miejsca nie raz widziane potrafią zaskoczyć, gdy przyjrzymy im się z bliska. I człowiek uczy się na nowo swojej okolicy. Zapraszam Was zatem na lekcję o żelaznych fabrykach na świętokrzyskiej ziemi. Czytaj dalej Ślady żelaznych fabryk na rzece Kamiennej. Brody i Nietulisko Fabryczne

Trasa koncertowa. Przez Kampinoski Park Narodowy do Żelazowej Woli

To nic, że przemokły nam majtki do suchej nitki. W końcu deszcz nas dopadł nie byle jaki i nie byle gdzie, bo w stolicy! Poza suszeniem ubrań zabraliśmy się do obmyślania trasy na kolejny dzień. To miał być słoneczny i dłuuuugi dzionek. I taki był. A wybrana trasa okazała się, można by rzec … koncertowa. A kto grał pierwsze skrzypce? Przekonajcie się sami 🙂

Czytaj dalej Trasa koncertowa. Przez Kampinoski Park Narodowy do Żelazowej Woli

Z Warszawy nad Zalew Zegrzyński. Słoneczny start, mokry półmetek, pioruńsko burzliwa meta

Drugi dzień naszego rowerowego weekendownika zaczął się bajecznie. Słońce, idealna temperatura na rowerowanie, dobre nastroje. Tym razem rytm dnia wyznacza nam Zalew Zegrzyński. To tam właśnie chcemy dotrzeć. Czytaj dalej Z Warszawy nad Zalew Zegrzyński. Słoneczny start, mokry półmetek, pioruńsko burzliwa meta