TRInO – rodzinna impreza na orientację. TeRaz In Ostrowiec!

Masz dzień wolny, albo jest piękny ciepły letni wieczór. Kobita Ci marudzi, żebyś zajął się dziećmi. Ty pewnie wolałbyś jechać na ryby, pójść na grzyby, może nawet popedałować. Na rowerze rzecz jasna 🙂 No ale cóż! Rozwydrzone dzieciaki, rozgrymaszona żona. Rodzina zobowiązuje! Czytaj dalej TRInO – rodzinna impreza na orientację. TeRaz In Ostrowiec!

Orientuj się w terenie! TRInO –zabawa z mapą dla każdego

Jako dzieci bawiliśmy się w podchody. Ileż frajdy było, kiedy biegaliśmy po leśnych ścieżkach szukając rywali albo przed nimi uciekając. Na tym właśnie polegała gra. Jedna grupa ruszała wcześniej w teren, zostawiając drużynie przeciwnej wskazówki i ślady w postaci rysowanych na glebie lub układanych z patyków strzałek, zaczepianych na gałęziach wstążeczek w odpowiednim kolorze. W wersji dla zaawansowanych, po drodze należało jeszcze prawidłowo rozwiązać łamigłówki, prowadzące do miejsc, które należy odnaleźć. Nie wiem co było lepsze, czy bycie uciekinierem czy psem gończym. Jedno i drugie to była świetna zabawa, kupa śmiechu, mnóstwo ruchu i czadowych wrażeń. Czytaj dalej Orientuj się w terenie! TRInO –zabawa z mapą dla każdego

Spiskie szlaki Zamagurza. Włóczęga w wersji lajt

Górskie włóczęgi po gorczańskich, pienińskich i tatrzańskich szlakach zwieńczyliśmy wędrówką nader przyjemną  z nie mniej przyjemnym krajobrazem. Spiskie szlaki Zamagurza zrobiły robotę i rozkochały mnie w sobie, kiedy jeszcze na ich zboczach zalegał śnieg, a słońce chowało się za ciężkimi kłębami chmur. To nie przeszkodziło jednak, by zakochać się w spiskim krajobrazie i wrócić na spiskie trakty, zgodnie ze złożoną sobie obietnicą. Czytaj dalej Spiskie szlaki Zamagurza. Włóczęga w wersji lajt

Górskie 3w1 czyli Gorce, Pieniny i Tatry na jeden wypad.

No tak. Pomyślicie. Jak to zrobić, skoro wędrówki górskie to przecież nie lekki spacerek do sklepu osiedlowego po bułki, a całodzienna włóczęga po szlakach, które nie prowadzą przecież tylko w dół. Najpierw nieźle się trzeba natyrać pod górę, zanim zaczniemy obciążać nasze kolana rychłym zejściem ze szczytu. A gdzie jeszcze targanie plecaka, czas na foty, ciepłą zupę w schronisku tudzież zimne piwko. Czytaj dalej Górskie 3w1 czyli Gorce, Pieniny i Tatry na jeden wypad.

Sandomierz. Co warto zwiedzić i zobaczyć.

Kiedy dotarliśmy do Sandomierza było piękny wieczór. Na Rynku dziki tłum. Do Sandomierskich Zapiekanek długi ogonek. W każdej knajpie komplet gości. A żołądek przypominał nam, że jest już mocno poobiednia pora. W końcu udało się znaleźć miejsce w podrzędnym lokalu, pochlipać ciepłą strawę, by nasyconym udać się do oddalonej o kilka kilometrów Złotej na nocleg. Nasza majówkowa ekipa podzieliła się na tych, co zostali i tych, którzy drałowali z powrotem do Ostrowca. My zostaliśmy. Czytaj dalej Sandomierz. Co warto zwiedzić i zobaczyć.

Polski Spisz. Malownicza kraina między Pieninami a Tatrami

Są w naszym kraju takie miejsca, które choć nieopodal gwarnych ośrodków turystycznych, pozostają niezmącone hałaśliwym życiem. Uśpione w swej codzienności, jakby to ich jestestwo zatrzymało się w innej rzeczywistości. Piękne i malownicze, urocze i zachwycające, majestatyczne i potężne, a jednak dalekie od zgiełku i wrzawy, ciche i sielskie, radosne a zaciszne. Nie wpisane na karty turystycznych przewodników.  Czasami takie niedocenione krainy zagrzeją na dłużej miejsce w naszym życiu obieżyświata. Niekiedy, całkiem przypadkowo, znajdujemy nowe i wpisujemy na karty historii naszego włóczęgostwa.  Tak było tym razem. Zrządzeniem losu trafiliśmy na Polski Spisz – krainę, która stała się jednym z naszych ulubionych zakątków. Czytaj dalej Polski Spisz. Malownicza kraina między Pieninami a Tatrami

Połonina Wetlińska, Chatka Puchatka i ludzie z mgły

Ostatnie zimowe spojrzenie na Bieszczady rzucamy z najbardziej dostępnej dla wszelakiego turysty Połoniny Wetlińskiej .  Aura jest jednak taka,  że właściwie nie widzimy nic poza tym, co dzieje się w promieniu kilku metrów. Cóż począć. Wędrówki to nie tylko słońce, przejrzyste powietrze, idealna temperatura i towarzyszący im magiczny pejzaż gór. Wędrówka to czasem trud, dyskomfort, a nawet udręka, kiedy analizujesz centymetr po centymetrze zlodowacony obszar, na którym za chwilę masz postawić stopę.  I każdy stawiany krok absorbuje twoje myśli na tyle, że na niczym innym nie zdołasz już skupić uwagi. Ale taka wędrówka to też nauka i doświadczenie. Po takiej wędrówce już będziesz wiedział, by wrzucić do plecaka nakładki antypoślizgowe albo chociażby starą skarpetę. Że rzeczywisty czas przejścia szlaku ma się czasami nijak do czasu oznaczonego na mapie czy szlakowskazie.  Że najmniejsza chwila nieuwagi może Cię kosztować w najlepszym wypadku wyrżnięcie długiej i obtłuczenie cennej pani naszej, a w opcji „pech” nawet złamanie kości. Czytaj dalej Połonina Wetlińska, Chatka Puchatka i ludzie z mgły

Nieugięta Caryńska. Rzecz o trudach bycia zdobywcą.

Tak właśnie! Nie jest mi łatwo z pieronem. Niepozorna Bieszczadzka Pani Połonina Caryńska. Kusi i wzywa, majaczy delikatnie okrywając się białą szatą mgły, by po chwili obnażyć swoją urodę w niczym nie zmąconym przejrzystym powietrzu. Obnażając swe wierzchołki, w których dopatrzeć się  można atrybutów kobiecości daje sygnał, że nie będzie stawiać oporu tym, którzy pragną ją posiąść. Flirtuje z nami puszczając do nas oko, kiedy wiatr przegoni chmury. Daje sygnał, że jest i czeka na nasz pierwszy krok. I wchodzimy do gry. Pragniemy zdobyć panią Połoninę Caryńską. Co więcej, zdaje nam się że już jesteśmy zdobywcami, choć romans dopiero się zaczął… Czytaj dalej Nieugięta Caryńska. Rzecz o trudach bycia zdobywcą.

Osamotniony szczyt. Bieszczadzki Jawornik zimą.

Bieszczady i Wetlina w okresie letnim tętnią turystycznym życiem. O nocleg wówczas nie łatwo, a na szlakach pośród tłumów trudno kontemplować, zaznawać ciszy i błogiego spokoju. A jak jest w Wetlinie i na bieszczadzkich szlakach zimą?
Początek roku przywitał nas nie lada mrozem ale także pełnym słońcem. Opuszczając Słowację, nie mogliśmy sobie ot tak opuścić Beskidu Niskiego, kiedy tuż po sąsiedzku rozciągały się Bieszczady. Zapadła decyzja. Pozostałe 3 dni urlopu spędzimy w sercu Bieszczad – Wetlinie. Czytaj dalej Osamotniony szczyt. Bieszczadzki Jawornik zimą.

Rohul’a i Svidník. Słowackim szlakiem ku widokom i historii.

Tego dnia, ranek nie wita nas słońcem, za to mróz trzyma ostro. Nie zamierzamy jednak rezygnować z planów. Szykujemy w termos gorącą herbatę, napełniamy piersiówkę malinówką własnej roboty, zakładamy ciepłe gatki i wychodzimy z domu realizować nasz wątle nakreślony plan. Plan zaś zakłada m.in. zdobycie szczytu Rohula. I to jest punkt number one tego dnia do odhaczenia. Czytaj dalej Rohul’a i Svidník. Słowackim szlakiem ku widokom i historii.